poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 4:Szkło powiększające

Cichy gwar i cudowne zapachy dochodziły do salonu Hay Lin na parterze jej domu. Taranee
nagle poczuła głód, chociaż zjadła porządny obiad, a potem jeszcze coś przegryzła. Czasami u Hay
Lin jej przjaciółki dostawały coś bardzo smacznego. Ale nie dzisiaj, Taranee będzie więc musiała
wrócić na kolację do domu.
-Chce ktoś herbaty? Zielonej, czarnej albo czerwonej?
-Nie wiedziałam, że jest coś takiego jak czerwona herbata - powiedziała Taranee - ale chętnie
spróbuję.
-Czerwona czy niebieska, dla mnie bez różnicy - stwierdziła Irma - o ile dostanę do niej ciastko.
Will wyjęła zdjęcia pięknych grzybów i ułożyli między filiżankami na stole. Irma pochyliła się,
by na nie popatrzeć.
-Już? Wiedziałam, że zrobisz jakieś zdjęcia na konkurs talentów!
-Mogę zobaczyć? - spytała Hay Lin. - Jakie piękne grzyby.
Taranee pokręciła głową i odparła, że to tylko testowe fotki. Zrobiła je w parku, by wypróbować
nowy aparat.
-Ale spójrzcie na to - powiedziała Will. - Na tym zdjęciu jest coś dziwnego.
Biały grzyb aż lśnił na ciemnym tle i dominował na zdjęciu, ale pozostałe dziewczyny podążyły
wzrokiem za palcem wskazującym Will.
Hay Lin włączyła niewielką lampkę, by lepiej widzieć. Jej blask rzucał cienie, które mieszały się
z cieniami na zdjęciu.
-Co? - spytała Irma. - Ja tu widzę tylko nieporadność autorki, która sfotografowała własny cień.
Po przyjacielsku szturchnęła Taranee.
-Irma, przestań - odparła tamta. - To nie mój cień. Gdy robiłam to zdjęcie, nic takiego nie
widziałam.
Hay Lin podniosła fotografię i zaczęła jej się uważne przyglądać. Palcem wskazującym
obrysowała kontur cienia.
-Mam szkło powiększające - oznajmiła. - Poczekajcie. zaraz przyniosę.
Wróciła z ładnym pudełkiem. W środku znajdowała się lupa, która wyglądała na dosyć starą.
Pudełko, na którym widniał obraz chińskiego smoka lekko pachniało kadzidełkami. Cztery
głowy pochyl się jednocześnie nad lupą. Na początku dziewczyny zobaczyły jedynie powiększoną
niewyraźną plamę, po kilku chwilach obraz stał się ostrzejszy. Para maleńkich oczu pod
zwieszającą się w strąkach grzywką, zakrzywiony nos i wąskie wargi. Trudno było odgadnąć, czy
stworzenie jest stare, czy młode, jego wygląd budził jednak niechęć. Nagle się poruszyło i
wyciągnęło rękę w ich stronę!
Hay Lin upuściła lupę, a Irma omal nie udławiła się ciastkiem. Will znowu spojrzała przez lupę.
-Widziałyście to co ja? Zdawało mi się, że się poruszył... Zupełnie jakby chciał nawiązać z nami
kontakt.
Strażniczki znowu pochyliły się nad lupą. Teraz jednak zdjęcie było niewyraźne, a tajemniczy
stwór już się nie poruszał. Przez chwilę wszystkie wpatrywały się w rozmytą postać, ale nic już się
nie wydarzyło. W końcu Hay Lin się poddała i odłożyła szkło powiększające do pięknego pudełka.
Taranee zaczęła się nad czymś zastanawiać. Czuła że powinna sobie coś przypomnieć. Ta mała

istota wydawała się dziwnie znajoma. A, tak, sen!
-Masz rację. Jakby chciał nawiązać z nami kontakt. Teraz sobie przypomniałam, że nawet mi się
śnił! I przez cały dzień chodzi mi po głowie dziwny wierszyk. Brzmi tak:
Ten niebieski ogień ma niezwykłą moc,
Bo w jego płomieniu przyszły widać los.
Nagle przypomniała sobie dalszy ciąg:
Odważny, kto spojrzy w to niebieskie tło,
Bo w środku ujrzy i dobro, i zło.
-Ładne - stwierdziła Hay Lin. - Ale co to właściwie znaczy?
-To tylko pierwsza strofka. Na pewno jest jeszcze jedna. Może nawet trzy, ale pamiętam tylko
pierwszą.
Will słuchała, przechyliwszy głowę na bok. Niebieski ogień?
-Ogień, los, odważny...
Wzięła notes i poprosiła Taranee o powtórzenie tekstu. Może łatwiej zrozumie te słowa, kiedy
zobaczy je napisane na kartce.
Will spojrzała na przyjaciółki z powagą.
-Gdzie Cornelia? Musimy ją szybko tu ściągnąć.
-Poszła do domu z paroma dziewczynami z innej klasy - powiedziała Hay Lin. - Chciały się
chyba przygotowywać do konkursu piękności.
-Czeszą się, malują, robią manikiur - dodała ma. - Szczęściara.
- Kto pamięta numer jej komórki? - spytała Hay zmierzając do telefonu. - Zadzwonię do niej.
*
Dodzwonienie się do Cornelii zabrało trochę czasu, a potem jasnowłosa przyjaciółka
potrzebowała jeszcze godziny, by wyjść, nie obrażając przy tym tamtych dziewczyn.
Kiedy w końcu rozległ się dzwonek i Cornelia weszła do środka, na początku jej nie poznały.
Stała przed nimi młoda kobieta ze spiętymi włosami i perfekcyjnym makijażem. Wydawała się o
pięć lat starsza niż Cornelia.
-Patrzcie, kto przyszedł - wypaliła Irma. – Nie znana starsza siostra Cornelii!
-Świetnie wyglądasz - stwierdziła Hay Lin. Cornelia obróciła się, żeby Czarodziejki mogły ją
podziwiać w całej okazałości. Nie potrafiła się powstrzymać i wykonała kolejny obrót przed dużym
lustrem w przedpokoju. Potem spoważniała i zwróciła się do Taranee:
-Co się dzieje? Hay Lin powiedziała mi przez telefon, że coś jest nie tak z twoimi zdjęciami.
Wtajemniczenie Cornelii w sprawę nie zajęło dużo czasu. Od razu zrozumiała, jakie to ważne.
Muszą ruszać. Czarodziejki WI.T.C.H. znowu zostały wezwane!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz