poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 11:Na cześć króla

Po obiedzie odbył się program rozrywkowy na cześć króla. Zwykli Muskarianie mogli się
wykazać swoimi zdolnościami. Najpierw Amanitus wyrecytował wiersz i spisał się bardzo dobrze,
choć uśmiech na jego twarzy był wymuszony i Taranee widziała, że kosztuje go to sporo wysiłku.
-Chcę zobaczyć więcej pokazów! - zakrzyknął mistrz ceremonii i zaklaskał w dłonie. - Chodźcie
tu i pokażcie, co potraficie! Pokażcie, na cześć króla! Niech każdy ma swój udział w radości
naszego władcy!
Na scenę wskoczył błazen i pokazał, jak potrafi ruszać uszami. Inny zaczął biegać po scenie.
Król roześmiał się jak dziecko i zaczął klaskać. Na jego milej twarzy widniało mnóstwo
zmarszczek.
„Pewnie od śmiechu - myślała Taranee. - Zwykle to ci, którzy mają dużo zmartwień, szybciej się
starzeją" |
-Milo jest nareszcie szczerze się śmiać – szepnęła trzymając się za brzuch.
Na scenę weszła potężna nadworna pieśniarka.
-Pora na konkurs śpiewu! Chcę widzieć na scenie jak najwięcej młodych ludzi. Ja też tak
zaczynałam karierę śpiewaczki. Wielu z was pewnie pamięta, jak dawno temu wygrałam konkurs!
Zawstydzona dziewczyna w fioletowym kapeluszu wstala i drżącym głosem zaśpiewała jakąś
piosenkę. Oczywiście ludzie bili brawo, ale uśmiech nadwornej pieśniarki był pobłażliwy. Później
zgłosił się chłopak, który fałszował, a po nim dziewczyna w brązowym kapeluszu.
-To Irma - szepnęła Will. - Ciekawe, co z tego wyjdzie?
-Nieee - syknął Amanitus. - Nie zwracajcie na siebie uwagi!
Było jednak za późno. Irma ukłoniła się i wzięła głęboki wdech. I śpiewała bardzo ładnie, ale
dziewczyny znały już tę piosenkę. Należała do najpopularniejszych w Heatherfield.
-Zupełnie inna niż pozostałe - wyszeptała Cornelia. - Moim zdaniem znacznie nowocześniejsza.
-Pewnie tutaj nigdy czegoś takiego nie słyszeli - odparla Taranee.
Kiedy Irma przestała śpiewać, nastąpiła chwila liczenia i dopiero potem rozległy się brawa.
Trwały jednak znacznie dłużej. Nie było wątpliwości, kto wy gra konkurs śpiewu! Irma aż
promieniała, kłaniając się na prawo i lewo. Niektórzy chłopcy dali się nieść emocjom, gwizdali i
krzyczeli: „Jeszcze!” Powtórzyła ostatnią zwrotkę i znowu zebrała burzę oklasków.
Amanitus podparł czoło dłońmi i westchnął. Na szczęście nikt tego nie zauważył, z wyjątkiem
Taranee. „Ma rację - pomyślała - nie powinnyśmy zwracać na siebie uwagi. Musimy znaleźć ogień i
to się liczy. Oj, głupiutka, kochana Irma”
Następny konkurs dotyczył gry na instrumentach i wygrał go chłopak, który naprawdę świetnie
grał na flecie. Później nastąpił konkurs tańca, a na koniec konkurs piękności. Nadworna pieśniarka
trzeci raz weszła na scenę.
-Kilka razy wygrywałam konkurs piękności - oznajmiła - ale teraz osiągnęłam wiek dojrzały, gdy
piękno znajduje się wewnątrz.
Rozległ się aplauz i śpiewaczka znowu błysnęła swym olśniewającym uśmiechem. Wykonała
ręką szeroki gest.
-Chodźcie, dziewczęta!
Mniej więcej dziesięć dziewczyn ruszyło na scenę ze wszystkich stron. Uśmiechały się, kiwały
głowami i przestępowały z nogi na nogę. Nadworna pieśniarka potoczyła wzrokiem po pozostałych
widzach.
-Chciałabym tu widzieć więcej uczestniczek - powiedziala. - Ej, ty, w żółtym kapeluszu, i ty, w
brązowym- Chodźcie na scenę!
Cornelia zbladła i opuściła kapelusz na twarz. Czyżby to o nią chodziło? Chciała stać się jak
najmniejsza, ale na nic się to nie zdało. Pieśniarka pstryknęła palcami.
-No chodź! Na scenę, już!
Pomocne dłonie przeprowadziły Cornelię przez tłum na scenę. Potężna śpiewaczka objęła ją
silnym, opiekuńczym ramieniem.
-Kochane dziecko - powiedziała donośnym głosem. - Moje drogie podopieczne! Wszystkie
jesteście takie piękne.
Kazała dziewczętom po kolei przejść przez scenę. Gdy nadeszła kolej Comelii, oklaski stały się
głośniejsze.
*
Kilka godzin później Amanitus zamknął drzwi i z głośnym westchnieniem usiadł na swoim
posłaniu z liści. Zdjął kapelusz i przeciągnął dłońmi po włosach, Przez co te sterczały jeszcze
bardziej niż przedtem.
-Ojoj, niedobrze. Bardzo niedobrze. I co teraz zrobimy?
Will i Taranee usiadły przy nim. Były zupełnie wyczerpane od nadmiaru wrażeń, a kolacja
ciążyła im w żołądkach. Miały też trudności z zebraniem myśli.
Comelia, Irma i Hay Lin zostały w zamku z innymi zwycięzcami konkursów. Comelia i Irma
wygrały swoje konkursy, a Hay Lin dostała nagrodę za piękne układanie kwiatów. Nagrodą zaś była
noc w zamku! Ogłosił to mistrz ceremonii.
-Spanie na miękkim puchowym materacu w środkowej części zamku. Potem zostanie wam
podane luksusowe śniadanie i dostaniecie piękne nowe stroje!
Następnie laureatów poprowadzono do zamku, gdzie czekali trębacze z fanfarami i dalsze
oklaski. Nie można było nawet porozmawiać ze zwycięzcami. Irmę wprowadzono pierwszą.
Uśmiechała się szeroko. Czuła się zapewne jak ryba w wodzie. Za nią weszła równie zadowolona
Hay Lin. Tylko Comelia niespokojnie rozglądała się dookoła.
-Włosy - powiedziała nagle Taranee i usiadła. - Jeśli mają wziąć kąpiel, będą musiały zdjąć
kapelusze i pokazać włosy! Nasze włosy są znacznie bardziej miękkie niż u Muskarian.
-Masz rację - przyznała Will. - Włosy to największa różnica. Musimy iść do zamku - ciągnęła. -
Musimy je stamtąd wyciągnąć! Przy odrobinie szczęścia nie nakryją ich dzisiaj przed zmrokiem...
ale jutro rano z pewnością!
Amanitus wzruszył ramionami.
-Przykro mi, ale nie mogę wam w tym pomóc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz