Taranee nawet nie zadzwoniła, a drzwi mieszkania Wilł otworzyły się na oścież.
-Hej, widziałam cię przez okno! Wejdź! To ten nowy aparat? Jaki mały...
-Ale robi dużo zdjęć - powiedziała Taranee. - Możemy od razu na nie spojrzeć? Jesteś sama w
domu, tak?
-Można powiedzieć, że sama - odparła Will. - Ostatnio co prawda lodówka ciągle zrzędzi, a
mikrofalówka zrobiła się bardzo gadatliwa. Ale mama jest w pracy.
Will pierwsza weszła do pokoju z komputerem. Spojrzała na urządzenie i uniosła brwi.
Komputer od razu włączył się z cichym szumem.
-Mmm, aha? Dzień dobry, co mogę dla was zrobić, moje panny?
-Witaj, George - powiedziała Will. - Masz jakiś program, który mógłby obsłużyć zdjęcia
Taranee? Dostała nowy aparat cyfrowy.
-Hmmm, niech się najpierw obudzę. Popatrzmy...
Na ekranie otwierało się jedno okno po drugim. Jakby jakiś maniak komputerowy siedział przy
klawiturze.
-Nigdy się do tego nie przyzwyczaję - stwierdziła Taranee. - Fajnie wiedzieć, jak się obsługuje
jakąś maszynę, ale żeby ona gadała, to już przesada! - Obserwowanie, jak Will rozmawia z lodówką
albo z George'em czy Mildred, było dziwnym doświadczeniem.
-Najpierw potrzebny będzie kabel połączeniom - oznajmił George. - O ile się nie mylę, kable
leżą w prawej szufladzie biurka.
Will znalazła cienki przewód i uniosła go przed monitorem. To był bez wątpienia ten właściwy,
bo George odpowiedział pomrukiem, który brzmiał jak potwierdzenie. Słuchając jego wskazówek,
dziewczyna podłączyła go do aparatu.
-Aaaaach!
Krzyk był przeszywający. Will i Taranee jednocześnie podskoczyły.
-Oooch, przestań! Mam łaskotki.
Taranee dopiero po kilku sekundach zrozumiała że to odezwał się jej nowy aparat fotograficzny.
Upuściła go na stół.
-Auuu! Teraz się jeszcze porysowałem. Jaka z ciebie niezdara!
-Oj, przepraszam - powiedziała zmieszana. - Będę bardziej o ciebie dbała. Obiecuję. To znaczy,
jesteś mój i...
-Wiem - warknął aparat. - Mogłabyś zabrać ze mnie te wszystkie zdjęcia? Czuję się
przepełniony.
Komputer razem z Will wziął się do pracy i zanim Taranee się zorientowała, na monitorze ukazał
się pomarańczowo-żółty liść.
-Mogę zobaczyć następne? - spytała Taranee entuzjazmem. - O rany, jakie ostre! Chcę się
nauczyć je powiększać, kadrować i...
Biały krąg wypełnił ekran - byl to największy z białych grzybów. Zdjęcie wykonano z góry,
obok rósł rzydki brązowy grzyb, którego Taranee nie zauważyła , gdy je robiła.
-Błe, obrzydlistwo - mruknęła. - Dlaczego nie zaważyłam tego starego zgniłego grzyba? W
dodatku nieostro wyszedł. Mam tylko nadzieję, że z aparatem wszystko gra.
Zdjęcie białego grzyba z boku okazało się perfekyjne! W tle widać było rząd mniejszych
grzybów, niczym dzieci, z których najmniejsze ledwo wystawało trawy. Jesienne słońce padało na
gładką, jedwabistą powierzchnię kapeluszy i każdy grzyb rzucał cień na trawę.
Oj, świetna jesteś - powiedziała Will. - Rewelacja! Ale co to takiego?
Will wskazała cień, któiy zdawał się nie pasować do reszty. Żaden inny grzyb nie rzucał takiego
cienia. Taranee pokręciła głową.
-Nie mam pojęcia.
Will zwróciła się do komputera:
-George, mógłbyś powiększyć zdjęcie?
Fotografia na ekranie natychmiast stała się większa. Zrobiła się przy tym jednak mniej wyraźna
i cień przypominał tylko ciemną plamę. Choć George wszyskimi sposobami starał się wyostrzyć
zdjęcie, nic z tej nie wychodziło.
Will dalej przeglądała zdjęcia. Dziwny cień pojawiał się na kilku z nich. Nagle Taranee
zauważyła, jego kształt odpowiadał brązowemu grzybowi, który tak niespodziewanie się pojawił. I
znowu go zobaczyła! Na ostatnim zdjęciu brązowy grzyb i jego cień wyszły bardzo wyraźnie.
-Tego brązowego grzyba na pewno tam nie było - powiedziała Taranee i pokręciła głową. -
Kiedy robiłam zdjęcie, były tylko te białe. Hmmm, to naprawdę bardzo dziwne!
Will pokiwała głową. Cała sprawa rzeczywiści wydawała się niezwykła. Dziewczynka włączyła
drukarkę i grzecznie ją poprosiła o wydrukowanie zdjęć. Po kilku mruknięciach i westchnieniach
urządzenie wreszcie zaczęło spełniać swoje zadanie. Udawało, że boli je brzuch.
Will uniosła ostatnie zdjęcie do lampy. Wciąż widniał na nim niewyraźny brązowy grzyb.
-Taranee, chyba powinnyśmy szybko porozmawiać z resztą dziewczyn - powiedziała Will. - To
chyba jest sprawa dla W.I.T.C.H.
-Masz rację - odparła Taranee. - Irma poszła chyba do Hay Lin, żeby przygotowywać się do
konkursu talentów. Najlepiej chodźmy tam od razu.
-Hej, widziałam cię przez okno! Wejdź! To ten nowy aparat? Jaki mały...
-Ale robi dużo zdjęć - powiedziała Taranee. - Możemy od razu na nie spojrzeć? Jesteś sama w
domu, tak?
-Można powiedzieć, że sama - odparła Will. - Ostatnio co prawda lodówka ciągle zrzędzi, a
mikrofalówka zrobiła się bardzo gadatliwa. Ale mama jest w pracy.
Will pierwsza weszła do pokoju z komputerem. Spojrzała na urządzenie i uniosła brwi.
Komputer od razu włączył się z cichym szumem.
-Mmm, aha? Dzień dobry, co mogę dla was zrobić, moje panny?
-Witaj, George - powiedziała Will. - Masz jakiś program, który mógłby obsłużyć zdjęcia
Taranee? Dostała nowy aparat cyfrowy.
-Hmmm, niech się najpierw obudzę. Popatrzmy...
Na ekranie otwierało się jedno okno po drugim. Jakby jakiś maniak komputerowy siedział przy
klawiturze.
-Nigdy się do tego nie przyzwyczaję - stwierdziła Taranee. - Fajnie wiedzieć, jak się obsługuje
jakąś maszynę, ale żeby ona gadała, to już przesada! - Obserwowanie, jak Will rozmawia z lodówką
albo z George'em czy Mildred, było dziwnym doświadczeniem.
-Najpierw potrzebny będzie kabel połączeniom - oznajmił George. - O ile się nie mylę, kable
leżą w prawej szufladzie biurka.
Will znalazła cienki przewód i uniosła go przed monitorem. To był bez wątpienia ten właściwy,
bo George odpowiedział pomrukiem, który brzmiał jak potwierdzenie. Słuchając jego wskazówek,
dziewczyna podłączyła go do aparatu.
-Aaaaach!
Krzyk był przeszywający. Will i Taranee jednocześnie podskoczyły.
-Oooch, przestań! Mam łaskotki.
Taranee dopiero po kilku sekundach zrozumiała że to odezwał się jej nowy aparat fotograficzny.
Upuściła go na stół.
-Auuu! Teraz się jeszcze porysowałem. Jaka z ciebie niezdara!
-Oj, przepraszam - powiedziała zmieszana. - Będę bardziej o ciebie dbała. Obiecuję. To znaczy,
jesteś mój i...
-Wiem - warknął aparat. - Mogłabyś zabrać ze mnie te wszystkie zdjęcia? Czuję się
przepełniony.
Komputer razem z Will wziął się do pracy i zanim Taranee się zorientowała, na monitorze ukazał
się pomarańczowo-żółty liść.
-Mogę zobaczyć następne? - spytała Taranee entuzjazmem. - O rany, jakie ostre! Chcę się
nauczyć je powiększać, kadrować i...
Biały krąg wypełnił ekran - byl to największy z białych grzybów. Zdjęcie wykonano z góry,
obok rósł rzydki brązowy grzyb, którego Taranee nie zauważyła , gdy je robiła.
-Błe, obrzydlistwo - mruknęła. - Dlaczego nie zaważyłam tego starego zgniłego grzyba? W
dodatku nieostro wyszedł. Mam tylko nadzieję, że z aparatem wszystko gra.
Zdjęcie białego grzyba z boku okazało się perfekyjne! W tle widać było rząd mniejszych
grzybów, niczym dzieci, z których najmniejsze ledwo wystawało trawy. Jesienne słońce padało na
gładką, jedwabistą powierzchnię kapeluszy i każdy grzyb rzucał cień na trawę.
Oj, świetna jesteś - powiedziała Will. - Rewelacja! Ale co to takiego?
Will wskazała cień, któiy zdawał się nie pasować do reszty. Żaden inny grzyb nie rzucał takiego
cienia. Taranee pokręciła głową.
-Nie mam pojęcia.
Will zwróciła się do komputera:
-George, mógłbyś powiększyć zdjęcie?
Fotografia na ekranie natychmiast stała się większa. Zrobiła się przy tym jednak mniej wyraźna
i cień przypominał tylko ciemną plamę. Choć George wszyskimi sposobami starał się wyostrzyć
zdjęcie, nic z tej nie wychodziło.
Will dalej przeglądała zdjęcia. Dziwny cień pojawiał się na kilku z nich. Nagle Taranee
zauważyła, jego kształt odpowiadał brązowemu grzybowi, który tak niespodziewanie się pojawił. I
znowu go zobaczyła! Na ostatnim zdjęciu brązowy grzyb i jego cień wyszły bardzo wyraźnie.
-Tego brązowego grzyba na pewno tam nie było - powiedziała Taranee i pokręciła głową. -
Kiedy robiłam zdjęcie, były tylko te białe. Hmmm, to naprawdę bardzo dziwne!
Will pokiwała głową. Cała sprawa rzeczywiści wydawała się niezwykła. Dziewczynka włączyła
drukarkę i grzecznie ją poprosiła o wydrukowanie zdjęć. Po kilku mruknięciach i westchnieniach
urządzenie wreszcie zaczęło spełniać swoje zadanie. Udawało, że boli je brzuch.
Will uniosła ostatnie zdjęcie do lampy. Wciąż widniał na nim niewyraźny brązowy grzyb.
-Taranee, chyba powinnyśmy szybko porozmawiać z resztą dziewczyn - powiedziała Will. - To
chyba jest sprawa dla W.I.T.C.H.
-Masz rację - odparła Taranee. - Irma poszła chyba do Hay Lin, żeby przygotowywać się do
konkursu talentów. Najlepiej chodźmy tam od razu.









.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)